Kazimierz Wierzyński
Bardiów
Pamiętam to miasto jeszcze z „Popiołów”
Helena przyjechać tu miała,
Jak dziwnym kontrastem jest myśleć
O owej miłości Rafała!
Spalenizna zmieszana z żywicą,
Poranną bielą wieją Karpaty,
Idę bezludną, dudniącą ulicą,
Słychać armaty.
Wzniesiony na wzgórzu, z daleka
Szarzeje kadłub kościoła,
Z kamieni i wierz tęsknota
Nieopędzona mię woła.
Jakżeś mi drogi, mój smutny poranku,
Jak pieści zapach wiatru górskiego,
Jak słodko żal się tłucze po sercu,
Żal nie wiadomo do czego!
Kazimierz Wierzyński, Poezje, Wydawnictwo Lubelskie 1990.
Dzisiaj, kiedy odległość nie jest przeszkodą, czas nadal jest przestrzenią, której nie możemy pokonać. Dalekie krainy, nie dostępne, bo już nie istniejące pozostawiły jednak po sobie ślady. Są one jak dziurki od klucza przez które możemy podejrzeć przeszłość. A bywa nawet, że przypadkiem znaleziony klucz otwiera bramę czasu. Zakreślając od naszego domu koło o średnicy około 70 kilometrów i przesuwając zegar wstecz możemy znaleźć się w krajach, krainach, państwach, starostwach, wsiach, miastach i grodach, szlakach handlowych, których już nie ma. Galicja, Górne Węgry, Łemkowszczyzna, starostwa bieckie, spiskie, sądeckie, wsie łemkowskie jak choćby sąsiadujące z Ropkami Czertyżne i Bieliczna, Państwo Muszyńskie, Uście Wołoskie teraz gorlickie, Karpacka Troja, Via Regia, Pentapolis, Królestwo Polskie, Rzeczpospolita Obojga Narodów, Cesarstwo Austriackie, Monarchia Austro-Węgierska, Republika Floryncka, Słowacka Republika Rad, Pierwsza Republika Słowacka, PRL, Czechosłowacja …
Mieszkamy na pograniczu północy i południa. Deszcz spadający na oddalone od nas o parę kilometrów południowe stoki Karpat spływa do Morza Czarnego. Zachód styka się tu ze wschodem.